Dz- Nietoperz
Ostatnia aktywność
avatar
Dz- Nietoperz

10.05.2019 20:59

0

@73 Przyganiał kocioł garnkowi. Kompozyt to jest struktura kilku materiałów - dowolnych nie koniecznie drewna. Sklejka jest też materiałem kompozytowym. Technika kompozytowa znana jest od tysięcy lat i najsławniejszą konstrukcją były łuki stworzone w starożytnej Mezopotamii i Egipcie. Składnikami było drewno, ścięgna, włóknina, klej kostny z chrząstek i ścięgien. Łuki refleksyjne musiały być kompozytowe, bo inaczej by nie wytrzymały ugięcia. Obecnie stosuje się kompozyty np. drewniano aluminiowe w lotnictwie i sporcie (DESKI snowbordowe, szybowce), nie zawierające wogule drewna np. blaty kuchenne (Korian itp.) i wiele wiele innych. Twoje określenie deski dobre było tak 100 lat temu. Dzisiaj język się co nieco rozwinął. Istnieją szczególnie w sporcie różne deski. Jest taka strona "Dobry słownik" redagowana przez specjalistów od języka polskiego. Dobrze zajrzeć.

avatar
Dz- Nietoperz

29.04.2019 13:04

0

"kontrakt z zespołem na straty" - czyli może starym zwyczajem walić w innych. Oj korekta ;-))))).

avatar
Dz- Nietoperz

19.04.2019 17:51

0

W sporcie wyczynowym przy porównywalnych warunkach 2 zawodników tak ok 70% sukcesu stanowi głowa. Wiem to z doświadczeń rodzica zawodniczki wyczynowej w innej dyscyplinie. Możemy spokojnie założyć, że warunki obu ferrari są praktycznie jednakowe. Pomijam "chałupniczą produkcję" samochodów. Problemem zawodnika jest stosunek do spełniania "wymagań otoczenia" - zespołu, kibiców itd. Jeżeli na początku kariery zostaną spełnione 2 warunki: dostanie w skórę od kogoś bardziej doświadczonego i motywacja do własnego podnoszenia poziomu w efekcie przegrywania, to odniesie sukcesy. Kiedy "cudowne dziecko" zaczęło dostawać od Marka Webbera w d... to zamiast go zmotywować zastosowano "parasol ochronny". Nie zgadzam się z poglądem,że Vettel ie jest kierowcą wybitnym. Ale jak na razie technicznie. Jeżeli nie zdopingują go w Ferrari, a on sam nie pozbiera się z "bycia gwiazdą" to pozostanie takim Justinem Biberem F1. W dalszym ciągu jednak pozostaje pytanie co Binotto musi posprzątać po "Derriwamalo" i jak predko mu się to uda. No chyba, że nie da rady.

avatar
Dz- Nietoperz

19.04.2019 17:15

0

Przejęcie pakietu przekraczającego określony % udziałów może odbyć się tylko z powiadomieniem głównego udziałowca. W statucie spółki określony jest % dający pakiet kontrolny. Przekroczenie takiego przez skupującego musi zostać zgłoszone głównemu udziałowcowi. inaczej jest to tzw "wrogie przejęcie" i ma określone konsekwencje prawne. Wszystko zależy od statutu i giełd na których spółka działa. Teoretycznie wszystko jest możliwe, ale wrogie przejęcie powoduje nielichą "zadymę" w organizacji spółki. Jako spółka Williams może istnieć bez wyścigów jako np. firma innowacyjna, ale tu znowu statut. W Polsce statut musi być dostępny w sądzie rejestrowym, ale jak jest w GB nie wiem. Pewnie też. Pole do popisu tych co się znają na szczegółach.

avatar
Dz- Nietoperz

15.04.2019 11:59

0

@38 elin Może zatrudnili kogoś od Williamsa. ;-)) A poważnie: Binotto dopiero zaczyna. Poczytajcie wspomnienia Rossa Brawna. On planował zmiany na 3 lata. Pierwszy rok na ogarnięcie bu... bałaganu. Zarządzanie grupą ludzi po kryzysie może odbyć się na zasadzie granat w szambie, albo weryfikacji poszczególnych ludzi. To drugie jest znacznie skuteczniejsze, ale powolne (względnie). Nie wiemy jakie układy zostały po Derriva malo :-), i czy można je tak od ręki ruszyć. Brawnowi jego plany wychodziły prawie zgodnie z kalendarzem. Może Binotto taka wpadka pomoże w relegowaniu co niewygodniejszych osobników.

avatar
Dz- Nietoperz

14.04.2019 13:37

0

Na paradzie prowadząca wywiady przedstawiła Russela, Albona i Norrisa jako "New Kids on The block" - ktoś pamięta ten zespół młodziaki. Russel podsumował swój zespół komentarzem na paradzie: "Oni to mają jak w raju." Nawet Albon się tylko uśmiechnął. Po takim dzwonie, a Williamsy z tyłu zostawały.

avatar
Dz- Nietoperz

06.04.2019 18:23

0

@44 Raptor 202 Masz rację. Z tym, że fanatyk i hejter (czyli fanatyk "inaczej") to są ludzie, którzy abo powinni się hamować, albo wogule nie brać udziału w dyskusji. Mogą tylko wprowadzić bezsensowny chaos. A dyskusja powyżej nabrała takiego charakteru. I poza ujawnieniem się emocji dyskutantów nic z niej nie wynika. Ze względu na wiek, pamiętam z dzieciństwa jak babcia brała mnie do magla. Po wypraniu i nakrochmaleniu pościeli trzeba było ją wymaglować. Ponieważ taki magiel był w tamtych czasach wielkości średniego kombajnu zbożowego, to mieściły się w specjalnych pomieszczeniach. Przychodziły tam kobiety często z wykształceniem 4 klas podstawówki i zerową wiedzą ogólną i czekając na wymaglowanie przyniesionej pościeli plotkowały. Było to zwykle: "Ta Kowalska to jest głupia bo ma łupież." "Kochana nie łupież, a kołtun." Ale najbardziej atrakcyjne to było jak sobie zaczynały wypominać: "Pani Pipsztycka ten Pani stary to ma jakąś makolągwę na Brzeskiej. Taka k..w jedna." "Pani Bzdurzyńska sama Pani jest k..ew. A ten spod dziesiątego to co z Panią wyprawia." Tutaj babcia zabierała mnie na spacer. Ale na widok co poniektórych dyskusji wspomnienia wracają. ;-))

avatar
Dz- Nietoperz

06.04.2019 17:23

0

Było kiedyś takie powiedzenie: "Słoń a Sprawa Polska". Wymiana zdań na zasadzie uwielbienia lub nienawiści. Paranoja!!!!!!!!!! Powstał jakiś dziwaczny neologizm "psychofan". Każdy fan czegokolwiek jest obdarzony emocjonalnym odchyleniem od przeciętnej (przeciętna nie jest normą tylko wielkością statystyczną). I co w tym złego? Nic! Czy jeżeli jeżeli ja uwielbiam tradycyjnego schabowego, ktoś inny kurczaka z KFC, a jeszcze inny soję, to mam im naubliżać? Możemy przecież podyskutować pozytywnie o koniecznym do życia białku, albo o negatywach i pozytywach poszczególnych potraw. A to, że u mnie schaboszczak budzi pozytywne emocje, a soja wręcz przeciwnie, to jest tylko i wyłącznie moje zdanie. Nazywanie kogoś psychofanem soi, było by zwyczajnym ch.... brakiem kultury. Mogę powiedzieć, że się ze zdaniem nie zgadzam i tyle. Mogę użyć argumentów mających jakieś podparcie w fizyce, ekonomii, chemii, i innych dziedzinach wiedzy, ale nie emocjonalnych. A argumenty z gatunku JPP (jedna Pani Powiedziała) czyli zobacz sam ..... bez podparcia argumentami przyczynowo skutkowymi są bez jakiegokolwiek sensu. Mógłbym tu pisać jeszcze o wadach narodowych i emocjonalnym podejściu do życia opartym na ślepej wierze we własną nieomylność, ale to też jest bez sensu.

avatar
Dz- Nietoperz

01.04.2019 12:55

0

I na dodatek do powyższej epistoły: Z tego jest prosty wniosek: trzeba mieć załogę o najwyższych kwalifikacjach. Na to potrzeba kogoś kto takich ludzi ogarnie. I nie są to ludzie, których można "opieprzyć" żeby lepiej pracowali. Muszą mieć przywódcę z którym będą mieli szansę na realizację swoich ambicji. Dlatego samo dosypanie kasy nic nie wnosi. Dopiero nadzór nad wynajęciem odpowiedniego człowieka da efekty. Ross Brown w swoich wspomnieniach mówił o planach minimum 3 letnich dla uzdrowienia sytuacji w zespole F1. Sądząc po efektach jego pracy miał rację. Jeżeli Williams podejmie takie wyzwanie to moim zdaniem Robert dopiero w przyszłym roku będzie miał szansę na odpowiednie wyniki.

avatar
Dz- Nietoperz

01.04.2019 12:50

0

@37 Masz rację co do zarządzania. Nic nie wiemy o tym jak układają się zależności w zarządzie. Z krytyk Claire w mediach przebija to, że dzieci Franka z lekka żrą się między sobą. Do tego zatrudnienie Paddy'ego, który był świetnym inżynierem, ale jako zarządzający zdaje się już wcześniej dał ciała. Dodatkowo parę słów o stronie technicznej takiego przedsięwzięcia. Przed wszystkim taki bolid F1 to - jak to ktoś gdzie indziej powiedział - myśliwiec do góry nogami. Również w stopniu skomplikowania. Podstawowa różnica polega na obciążeniu wszystkich elementów. Myśliwiec ma zawsze rezerwę bezpieczeństwa. Bolid F1 działa bardzo blisko granicy wytrzymałości materiałów i oprogramowania. Ci co marudzą o dziwności innych części czy awarii jednego cylindra nie mają pojęcia jak przebiega wykonywanie takiego bolidu. Po pierwsze wszystko to są prototypy wykonywane "ręcznie" w seriach kilku - kilkunastu sztuk. W takich warunkach powtarzalność elementów wymaga niewyobrażalnej dla przeciętnego człowieka precyzji. Muszą to robić ludzie nie tylko w pełni zaangażowani, ale i mający dostatecznie dużą wiedzę i praktykę. Laminowania skrzydła nie zrobi mówiąc nieładnie "zwykły robol". Po drugie zamienność części pomiędzy oboma bolidami jest mała o ile wogule możliwa. Mechanicy wiedzą co to są pasowania i tolerancje, które powodują konieczność dedykowania elementu. Po trzecie piekło konstruktorów czyli aerodynamika. Jest to bardzo skomplikowana dziedzina fizyki. Dodatkowo mamy do czynienia ze środowiskiem bardzo wrażliwym na zmiany temperatury (zmiany gęstości i lepkości powietrza). Już obliczenie zjawisk w urządzeniach wentylacyjnych - czyli zamkniętej przestrzeni i w miarę stałej temperaturze wymaga obecnie komputerów. Jak odwrócimy sytuację i wsadzimy element w strumień powietrza to zaczynają się schody. A jeszcze dla utrudnienia nie są tu istotne rozmiary - Myśliwiec kontra F1 - ale proporcje elementów między sobą. Przesunięcie powiedzmy takiej śrubki mocującej skrzydło przednie o 2 mm kiedy regulacja dopuszcza 1,5 mm i mamy co innego. Popatrzcie ile elementów ma skrzydło. Spartolenie jednego z nich powoduje konieczność analizy wszystkich, z wpływami wzajemnymi włącznie. I tak z każdym elementem. Dlatego nie dziwmy się, że przy bałaganie w firmie części nie ma, albo są jakieś nie takie. Nie dziwmy się, że Russel ma inny bolid. Nie dziwmy się, że Leclercowi wysiadł jeden cylinder. Kanały Discovery i Canal+ zrealizowały szereg programów o F1 z wizytami w niektórych halach produkcyjnych. Obejrzyjcie sobie takie filmy, ale w towarzystwie zaprzyjaźnionego doświadczonego inżyniera.

avatar
Dz- Nietoperz

30.03.2019 22:29

0

@10 Jakbyś znał historię to pamiętał byś, że Apollo 13 wrócił na ziemię właśnie dzięki taśmie klejącej, i tekturowym pudełkom. W filmie to nie byłą fikcja. W swojej wypowiedzi Robert przypomina o czymś co w fizjologii sportu (i nie tylko bo w treningu wojskowym też) nazywa się "pamięcią mięśniową". Jeżeli wykonujesz jakąś czynność w określonych warunkach w ten sam sposób odpowiednią ilość (czytaj co najmniej dziesiątki, albo i setki) razy, to kierowanie ruchami odbywa się "poza świadomością". Dochodzi do tego całkowicie automatyczne postrzeganie sytuacji. Nawet zwykły kierowca po przejechaniu odpowiedniej ilości kilometrów w sytuacji trudnej nie myśli o gazie , sprzęgle, hamulcu itd. Russel ostatnie kilka lat ścigał się w samochodach jednomiejscowych, i ten zespół odruchów ma na bieżąco wytrenowany. Robert stracił część tych umiejętności po prostu przez brak intensywnego udziału w wyścigach i potrzebuje trochę czasu na ich pełne odzyskanie. Jak widać idzie mu to dobrze. Ilość błędów z weekendu na weekend spada. Prawdziwe porównanie obu zawodników będzie możliwe po przejechaniu pewnej ilości okrążeń. I oczywiście jak się w Williamsie połapią dlaczego samochody jeżdżą ..... tak a nie inaczej.

avatar
Dz- Nietoperz

28.03.2019 19:20

0

@14 Wiesz co to "myzoginizm"? Mnie co innego tu zafascynowało: KTOŚ POMYŚLAŁ O TYCH CO NIE MAJĄ KASY!!!!! REWOLUCJA!!!!!

avatar
Dz- Nietoperz

28.03.2019 19:17

0

@11 Idź się bujać z Wszechpolakami. To powinien być komentarz merytoryczny, a nie polityczno-społeczny.

avatar
Dz- Nietoperz

28.03.2019 19:14

0

Przestańcie p.....ć. Po pierwsze primo: baba nie baba trzeba mieć to coś co pozwala na zarządzanie zespołem. Wielu "chłopów"{ tego też nie ma. Po drugie primo: ten Paddy Low(e) to zdaje się "lepszy cwaniak". Takiego Merca stać było na spławienie go za niewiadomą kasę. Williams tej kasy nie ma. Może to i był dobry inżynier, ale ja tam mu nie ufam. Zarządzanie teamem to nie rozwiązywanie problemów projektowych. Istnieje coś takiego jak próg kompetencji. Też jestem inżynierem i coś na ten temat wiem. Tylko inna skala ale zasada ta sama. I po trzecie primo: Dla Roberta Mercedes bis to nie takie złe rozwiązanie. Oczywiście wszystko "in my own opinion".

avatar
Dz- Nietoperz

28.03.2019 19:00

0

Ten Russel to fajny gość. Jak na razie. Myślę, że Robert dobrze trafił na zespołowego kolegę. Lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać,

avatar
Dz- Nietoperz

28.03.2019 18:57

0

Mesi, Masi LITERÓWKI. A podobno Leonardo Da Vinci był ostatni. Jak widać są jeszcze geniusze multidyscyplinarni. Może w trochę ograniczonym zakresie, ale zawsze. No i ten naturalny zapał do pracy w tych wszystkich dziedzinach. Ciekawe jak to wpłynie na oglądanie wyścigu.

avatar
Dz- Nietoperz

26.03.2019 19:48

0

@2 @8 Stary jestem i nasłuchałem się przez ponad pół mojego życia: dobro tego, dobro tamtego. Kasa też jest dobrem. Jak Wam napisał @10 bez kasy nie ma części itp. Poza tym jak ja się znam na prowadzeniu firmy - zespół F1 to też firma - to za dodatkową kasę można zatrudnić niezbędnych fachowców. A to jest chyba teraz największy problem Williamsa. Bez fachowców te wszystkie testy to tylko co najwyżej sterta papieru, albo ładunek elektrostatyczny na dysku komputera. Co kto woli.

avatar
Dz- Nietoperz

25.03.2019 14:22

0

Jak czytam komentarze na temat Hondy, to zawsze dziwi mnie negatywna opinia na temat McLaren - Honda. Ja pamiętam jeszcze tego McLarena w "papierosowym" malowaniu. To była rewelacja. Oglądałem F1 jeszcze w Eurosporcie niekodowanym początkowo angielskim, a później polskim (tak tak były takie czasy). Po Śmierci Soichiro Hondy, jeszcze kilka lat kobun (taki japoński koncern) interesował się rozwijaniem silników wyścigowych. Potem przyszło "przegięcie ekologiczne": żadnych pick-upów, CRV to SUV - nie SUV, no i wyścigi samochodowe. Jedynie motocykli nie wypadało ruszyć. Dobrze , że nie wrócili do silniczków przyczepnych do rowerów od czego zaczynali po wojnie. Jedynie nacisk amerykanów z Indy utrzymał jakąkolwiek produkcję silników wyścigowych. Przez kilkanaście lat jeździłem Hondą i czekając na przegląd czytałem ich czasopismo dla klientów. Tam właśnie można było obserwować zmiany nastawienia do poszczególnych dziedzin motoryzacji. Od euforii ekologicznej i pierwszego seryjnego samochodu na ogniwa paliwowe (Honda Clarity), idei niszczenia środowiska przez pick-upy i SUV-y do powrotu do ambicji bycia w czołówce motocyklowej i wyścigowej. Wiem jedno: jeżeli Honda weźmie się do jakiegoś problemu na poważnie, to rozgryzie go do końca. Tak było gdy kolejny model motocykla wyścigowego (tak gdzieś koło 2010) nie spełniał standardu wyjątkowej stabilności w jeździe, to była tragedia dla szefów działu wyścigowego. Po jednym sezonie usunęli problemy konstrukcyjne. Jeżeli teraz też powrót do wyścigów traktują bez jakichś przesądów, to znając konstrukcję chasis Red Bula to za jakiś czas namieszają w pierwszej trójce zespołów. A niezawodność to jeżeli będą mieli taką, jak w pojazdach drogowych (zarżnąć Hondę to sztuka sama w sobie) to jeżeli Maxio nie walnie w coś to dojedzie bez problemów. Potrzeba im na to tylko trochę czasu.

LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu